cheburum-bumbaio
Za oknem zaczyna się jesień, pierwszy dzień chandry. Powracam myślami do błogiego czasu:
ciepła i odpoczynku we Francji.
Podczas naszej podróży z Julią, na rowerze, spotkaliśmy w Arles parkę na tandemie(rower dla dwóch osób).
Jako, że my całymi dniami chodziliśmy po wystawach, a jak się okazało, oni nocami zarabiali
na cyrkowych występach, nie mieliśmy szans na bliższe poznanie. Wyjeżdżając z kempingu,
na którym wspólnie mieszkaliśmy udało nam się ich spotkać, wyszło na to, że oni tak jak my,
kierują się na wybrzeże. Pożegnaliśmy się z nadzieją spotkania.
Minęło parę dni wiele kilometrów, wiele miejscowości. Trafiliśmy to Casis.
Podczas zwiedzania portu z oddali spostrzegliśmy grupkę gapiów a tam, ku naszemu zdziwieniu,
nasi znajomi z Arles odgrywają swoje przedstawienie.
Wspólnie wypite wino zjedzone orzeszki, wychodzi na to, że znów jesteśmy na tym samym kempingu.
W ciągu kilku następnych dni spędziliśmy sporo czasu razem, popijając argentyńskie tradycyjne
Yerba Mate, jedząc wspólnie obiad, a wieczorami spożywając winka.
poznaliśmy
Pablito i Erike z Argentyny
początek podróży - Lyon gdzie dostali dofinansowanie na projekt i przez kilka miesięcy przygotowywali się do wyprawy
cel - przejechać przez Avignion (gdzie przez 2 tyg. wezmą udział w odbywającym się tam
festiwalu teatralnym),
wybrzeże od Martige do Toulonu skąd dalej promem na Koryskę,
potem Włochy 'dokoła', Grecja i wybrzeżem morza śródziemnego przez rożne kraje,
potem przez Szwajcarię powrót do Francji
czas - od początku czerwca do połowy listopada
finansowanie podróży - zarabianie na występach
http://cheburum-bumbaio.over-blog.org/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jest Yerba, jest podroz, jest zycie.
OdpowiedzUsuń